Zrozumiałe jest to, że dawniej, kiedy życie było dużo bardziej prymitywne, a ludzie w znacznie większym stopniu byli zależni od warunków pogodowych, polowania na wieloryby były uzasadnione (przynajmniej w krajach północnych: Norwegia, Islandia, Grenlandia). W końcu coś trzeba było jeść...
Początkowo polowania były przeprowadzane bardzo karkołomnie, tzn. przy użyciu krótkich żelaznych włóczni, które w odróżnieniu do harpunów nie posiadały liny przyczepionej do... no właśnie - do czego? Nie przyczepiano do nich lin, gdyż na polowania wypływano w małych drewnianych łodziach, często dużo mniejszych niż sam wieloryb. Po ugodzeniu wieloryba kilkoma takimi włóczniami czekano, aż wieloryb wykrwawi się i jednocześnie proszono niebiosa, żeby nie utonął... Jak się można domyślić, z tym tonięciem było różnie, dlatego w 1980 roku zaprzestano używać tej metody ogłaszając ją przy tym "the most wasteful of all hunting methods".
Tu warto wtrącić wątek o nazwach wielorybów. Skądś się musiały wziąć, prawda? Tu podam przykład jednego gatunku wieloryba, który nieomal by wyginął. Jego angielska nazwa to "right whale". Dlaczego tak? Bo to jest "right whale to hunt" - wolno pływa, lubi płycizny a do tego zawiera dużo tranu... Nic dziwnego, że dawniej stawał się tak częstym łupem poławiaczy.
Wracając do historii. Na początku poławiali wszyscy. Belgowie, Norwegowie, Duńczycy,
Islandczy, a nawet Hiszpanie. Jak to zwykle bywa, początki bywały trudne, zatem liczby złowionych sztuk nie były imponujące ani zagrażające populacji któregokolwiek gatunku. Ponieważ człowiek jest istotą (rzekomo) myślącą, sukcesywnie udoskonalano metody, aż liczby zabitych osobników zaczęły iść w tysiące. Przykładowo szacuje się, że do 1915 roku sami Norwegowie zabili około 17 tyś wielorybów. Ponieważ tak oszałamiający wynik nie byłby możliwy do zrealizowania wyłącznie na wodach norweskich (a więc Norwegowie łowili na wodach islandzkich) Islandczycy pierwszy raz w historii wprowadzili zakaz połowów wielorybów. Ochrona ta utrzymała się 13 lat (brawo!), po którym to czasie nadbrzeżne rzeźnie wznowiły swoją pracę.
Era "nowoczesnego" wielorybnictwa zaczęła się w roku 1935. Wtedy to zaczęto używać specjalnie skonstruowanych, dużych statków wielorybniczych, profesjonalnych harpunów, itp. Populacje wszystkich gatunków wielorybów (angielskie nazwy gatunków: humpback, fin, grey, minke, sei, blue, sperm, right, itd.) zmalały od dwu do pięciuset krotnie (np. szacuje się, że przed poławianiem pływało sobie około 200 tyś płetwali błękitnych, a 1999 roku było ich 5 tyś), right whale wyginęły, a grey whale przestały występować na Ocenie Atlantyckim.
W 1986 roku Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa nałożyła zakaz połowów wielorybów, na który Islandia przystała. Mogła za to poławiać 60 sztuk rocznie dla celów naukowych (?!). Międzynarodowa opinia publiczna ostro protestowała, bo jaki to cel naukowy, jeżeli mięso złowionych wielorybów sprzedawało się Japończykom? Odrzucenie przez MKW próby zniesienia przez Islandię limitu na połowy poskutkowało wystąpieniem Islandii z MKW, która od tego czasu miała zakaz połowów (nawet naukowych). W 2002 Islandia ponownie weszła do MKW i jakże cudowny i potrzebny program odłowu wielorybów na potrzeby nauki został wznowiony. Do 2006 roku zabijano od 25 do 50 wielorybów rocznie. W ramach programu naukowego oczywiście.
W 2006 roku rząd islandzki zezwolił na połowy komercyjne. Złowiono kilku - kilkudziesięciu przedstawicieli dwóch gatunków, co rozpoczęło falę protestów, ponieważ jednym z gatunków był gatunek zagrożony wyginięciem. Oficjalnie mięsa nie sprzedano ze względu na brak rynku zbytu. Nieoficjalnie... nikt magazynów nie widział...
Od 2007 roku poławia się pojedyncze sztuki Płetwala Karłowatego (minke whale). W restauracjach islandzkich wciąż można spróbować mięsa wielorybów...
W muzeum wielorybów w Husaviku dowiedzieliśmy się o nich jeszcze czegoś... Czegoś naprawdę szokującego i przygnębiającego. Okazuje się, że nie wszystko o nich jeszcze wiemy. Potrafimy jedynie zaobserwować i próbować zgadywać dlaczego zdarzają się sytuacje, w których wieloryby same, grupowo, wpływają na plaże i już z nich nie wracają do morza... Lepiej sobie nawet nie wyobrażać tego, co widziały ludzkie oczy u wybrzeży Australii w 1991 roku, gdy na jednej z plaż leżało 178 kaszalotów. Innym razem w tym samym miejscu kolejne 112. Albo 400 delfinów jeszcze gdzie indziej... Do poczytania: http://en.wikipedia.org/wiki/Beached_whale
A my o wielorybach z tej przyjemniejszej strony. Poznajcie długopłetwca, zwanego również humbakiem :)






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz