czwartek, 21 lipca 2011

21 - Roznosci

Zaraz opuszczamy Selfoss. Przyjechalismy tu wczoraj z miejscowosci Vik, ktora to statystycznie jest najbardziej deszczowym miejscem na Islandii. Poniewaz statystyki nie da sie oszukac, odczulismy to doktliwie i  to kilkukrotnie. Nie wiedzialem na przyklad, ze podkoszulka moze wazyc ze 3 kilo po polgodzinnym spacerze (poniewaz mial byc taki krotki nie bralismy nic przeciwdeszczowego - jak sie okazalo byl to wielki blad :) ). Ale na szczecie po kazdej  takiej ulewie przychodzilo slonko, takze ostatnie dwa dni uplynely tam na moknieciu i suszeniu ciuchow na zmiane...

Gdy przejezdzalismy z Vik do Selfoss, to udalo nam sie dostrzec dosyc czesto wystepujace w tym obszarze burze piaskowe (wyglada to jakby ktos w danym miejscu grawitacja dzialala odwrotnie i piach z podloza sam unosil sie do gory i lekko zaczynal wirowac). Na szczescie widzielismy je z daleka, bo ubezpieczenie naszego auta nie pokrywa zniszen spowodowanych tego typu zjawiskami. Ubezpieczenie naszego auta generalnie niczego nie pokrywa, a poniewaz mamy kilka odpryskow na lakierze od kamieni z drog szutrowych... kupimy jakis flamaster... :)

No i wlasnie podczas proby sfotografowania takiego zjawiska hen daleko przed nami, zatrzymalismy sie posrodku niczego, rozstawilismy z aparatem i statywem i zaczelismy fotografowac... W przeciagu kilku minut przyszedl taki wiatr, deszcz i grad, ze zaczelismy sie zwijac. Jakos tak wyszlo, ze na chwile puscilismy statyw z aparatem (stabilnie rozstawiony na twardym podlozu) i w tym momencie tak zawialo... ze calosc zaliczyla drugie juz spotkanie z islandzkim gruntem. Tym razem szkody na obiektywie sa bardziej widoczne, ale (jak to mi kiedys na zdjeciach pokazywal kolega Arkadiusz) duzo wiecej tego typu zadrapan potrzeba, aby bylo to widoczne na zdjeciach (zdjecie obiektywu ponizej). Generalnie gdyby ktos chcial zakupic lustrzanke tej firmy co ja, to polecam mu ten obiektyw (18-200 mm ze stabilizacja), ze wzgledu na odpornosc na urazy mechaniczne i warunki atmosferyczne :D


Biedy obiektyw... Ale ciagle daje rade!
Podczas tego przejazdu widzielismy rowniez (z oddali) cos, co moze nam delikatnie zmodyfikowac plany. Wulkan Hekla. Jest to bardzo ladny wulkan stozkowy, ktory ostatnio wybuchl w 2000 roku a przez ostatnie 50 lat wybuchal mniej wiecej co 10 lat. Erupcja w 1948 trwala... rok :) Takze mamy nadzieje, ze uda sie nam wydostac z wyspy zanim Hekla (zwana "wrotami piekiel") da o sobie znac. Konkuruje ona w tej materii z wulkanem Katla, ktory to jest wulkanem podlodowcowym i z naszego punktu widzenia duuuzo gorszym, gdyz erupcja tego wulkanu, podobnie jak z zeszlego roku Eyjafjallajökull, oznacze wyrzucenie w powierze masy pylu groznego dla ruchu lotniczego... Mysle, ze ktorys z nim w tym roku sie jeszcze odezwie...

Hekla... czeka...

Pogoda nie jest jedynym czynnikiem wywolujacy, lekkie zamieszanie u nas. Ostatnio probowalismy rozgryzc to, jak nazywaja sie Islandczycy. Okazuje sie, ze nazywaja sie totalnie dziwacznie! I nie chodzi tu o same imiona czy nazwiska...

Kazdy zna Björk, prawda? Björk to jej imie, a na nazwisko ma Guðmundsdóttir. Znaczy to, ze jest corka Guðmunda. A ciekawe jakby nazywal sie jej brat (nie wiem, moze ma brata, moze nie, nie wazne)? Przeciez nie bylby tez Guðmundsdóttir, prawda? Prawda - bedzie Guðmundsson. Czyli brat i siostra moga miec inne nazwiska! Czy to nie dziwne? Co wiecej, tata i mama Björk (i kazdego Islandczyka) maja rowniez rozne nazwiska! :D To dopiero jest odjechane! Wklejamy ponizej schemat bardziej szczegolowo opisujacy te zaleznosci. Taki sposob przydzielania nazwisk nazywa sie sposobem patronimicznym :)


Mamy nadzieje, ze po kliknieciu bedzie cos widac na tym zdjeciu :)
Inna ciekawostka dotyczaca Islandii jest to, ze podobno je sie tu gnijace rekiny, ktore przed zjedzeniem leza jakis dlugi czas zakopane pod ziemia. Troche naciagane. Ale w szczegolach opiszemy to nastepnym razem, bo czas goni nas!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz