piątek, 22 lipca 2011

22 - Jedzenie

Jedzenie - czyli informacje w pelni opracowane przez... wiadomo kogo :)


Ilekroc przyjezdzamy do jakiegos nowego kraju staramy sie dowiedziec co nieco o okolicznej kuchni i sprobowac loklanych przysmakow, nawet jesli wydaja nam sie z gruntu obrzydliwe;)

Nie ma co ukrywac, dzial kulinaria w przewodniku po Islandii zajmuje mniej wiecej 1/10 tego co ten sam rozdzial w przewodniku np. po Grecji nie nastawialismy sie wobec tego na zadne cuda.

Czytamy, robimy zakupy w lokalnych supermarketach, odwiedzamy stacje benzynowe, przydrozne bary (a raczej bareczki, jesli chciec w tym okresleniu zawrzec prawde o ich rozmiarze;) a przed nami jeszcze tylko wizyta w jakiejs moze odrobine mniej przydroznej knajpie w Reykjaviku.

I oto co nam sie nasunelo:

1) Napojowa staystyka

Islandczycy kochaja kofeine. Jak wyczytalismy w ktoryms ze skwapliwie i szczodrze rozdawanych tu przeroznych przewodnikach PRZECIETNY Islandczyk wypija srednio 115 litrow coli rocznie. Nic dziwnego zatem, ze maja tu nawet specjalne pollitrowe i litrowe (!) puszki, wszak bez sensu byloby 4 razy latac do lady podczas jednego posilku ;) Do tego w ogromnych ilosciach i bez przerwy pija kawe, podobno nawet jak mowia o herbacie, to tak naprawde mysla o kawie. Nie dziwi nas juz absolutnie widok lokalesa przygotowujacego sobie pelen termos kawy parzonej o polnocy!

2) Zdzwienie

Wyobrazalismy sobie, jak sie okazuje zupelnie nieslusznie, ze Islandia stoi rybami i owcami. A tu nic bardziej mylnego. Islandia stoi fastfoodem! Islandczycy kochaja hamburgery, cheeseburgery, hot-dogi, pizze. Hot-dogi zwlaszcza. Bywa, ze nawet kolo jakis bardzo popularnych atrakcjach stoja sobie budki z wielkim napisem Pylsur a przed nimi sznureczek chetnych (w przewodniku nawet dokladnie wymienione sa budki do ktorych to konkretnie trzeba sie udac, bo np. jadl tam Bill Clinton (tez tam pojdziemy, jak bedziemy w Reykjaviku, a co!)).

3) Oburzenie

Wsrod polecanych loklanych, tradycyjnych dan, niestety wciaz popularnych ze wzgledu na zaintresowanie mieszkancow i turystow, figuruja takie pozycje jak wieloryby i maskonury (tak tak, te fajne ptaszki o ktorych bylo wczesniej)...

4) Przeginanie

Islandczycy jedza mase slodyczy! Ale mowiac mase, mam namysli MAAASE! Zelki we wszystkich ksztaltach, kolorach i smakach, lukrecja zatopiona we wszystkim, lody napakowane i obtoczone w czym sie da (byle slodkim), ciastka, ciasta, czekolady, itp., itd. Lody oczywiscie dla ochlody tego cieplego lata...

5) Obrzydzenie lub totalny szok

Rekin. Zakopywany w ziemii na 2 miesiace az zacznie sie rozkladac i wydobedzie sie z niego caly szereg trujacych dla czlowieka substancji (ciekawostka: te trujace substancje to jakies zwiazki amoniaku, ktore powoduja, ze rekin nie zamarza (wszak jest to ryba – organizm zmiennocieplny) w temperaturze rzedu od -2 do 0 st C)). A potem rachu ciachu na talerz. Podobno jedzenie tego przysmaku przypowina zucie kawalka ciagnacego sie, ostrego sera plesniowego popijane amoniakiem. Ale liczy sie tradycja! Smacznego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz