http://maps.google.com/maps?q=
Tak jest, zapanowal, przynajmniej chwilowo, optymizm! Otoz wykonalem
dzisiejszy plan, dojechalem do malej wioski (znajdziecie na mapie),
ktora na mapie papierowej nie wygladala zachecajaco (nie wiem
dlaczego, w koncu jest punkcikiem jak kazdy inny, moze dlatego, ze
zagniecenie w tym miejscu bylo..) a ow wioska okazala sie wybawieniem.
Kemping jest OK, toaleta, prysznic i koniec. Ale jest cicho, nie wieje
(na kempingu, bo jest osloniety), a jak dojezdzalem do tego miejsca to
ujrzalem... tak! blekit! Nie oznacza to oczywiscie, ze niebo jest
blekitne, oznacza to, ze ujrzalem go gdzies pomiedzy chmurami. A dzien
zaczal sie od kilku ulew, potem mocnego wiatru w twarz (10 - 13 km/h w
takich warunkach) i fest podjazdu. Skonczyl sie wiatrem w plecy i
super miejscem posrodku niczego.
A propos wiatru, wiele sie tu o nim nauczylem. Np. wiatr w twarz moze
uniemowliwic zjechanie, tak - zjechanie, z gorki bez pedalowania. Po
prostu mnie wyhamowal! Po drugie, wiatr w twarz moze zatrzymac
czlowieka podprowadzajacego rower pod gorke (bo podjezdzac juz nie
mial sily), tez tego doswiadczylem. Po trzecie, wiatr w plecy potrafi
przyspieszyc calosc (rower + cyklista) do 40 km7h na prostej lub lekko
50 km/h z gorki BEZ pedalowania! Takze naprawde, wiatr decyduje tu o
wszystkim. Jak ja to zawsze mawiam (no bez przesady, ze zawsze, ale
jak mowie o rowerze):
Kazda gorka sie kiedys konczy, wiatr niekoniecznie.
Mam niewiele czasu, bo pisze tego maila z informacji turystycznej,
ktora zaraz zamykaja. Oczywiscie miejsce na koncu swiata, a informacja
turystyczna bardzo przytulna i dobrze wyposazona (milion roznych
kolorowych folderkow), No i gdy tak caly dzien jade, to mam wiele
roznych spostrzezen, ale malo mi teraz przychodzi do glowy tak na
zawolanie.
Moze zaczne od takiej ciekawostki, ze moje nogi musza popychac
dokladnie tyle samo ile waze ja sam :) Byla w pewnym miejscu taka waga
dla samochodow i na nia wjechalem i okazalo sie, ze przed wyjazdem
wazylem dokladnie polowe calosci wskazania wagi. Z premedytacja nie
podaje liczb :P
Poza tym mam wiele spostrzezen odnosnie samych Islandczykow. Sa mega
pomocni - raz jak sie kolesia spytalem czy wie gdzie jest jakies pole
kempingowe, to nie dosc, ze najpierw probowal wytlumaczyc, potem
dzwonil do wlasciciela (tu wszyscy sie znaja), dal wskazowki, a gdy ja
juz tam pojechalem, to po pewnym czasie przyjechal upewnic sie, ze
trafilem (nie, nie przyjechal po kase :) ), Poza tym kultura na drodze
pierwsza klasa. Ja sobie ciurkam pod gorke te moje 7 - 8 km/h a oni za
mna :) Dopier gdy przejada auta z naprzeciwka, Ci ladnie jada...
Jesli chodzi o pogode, to wcale nie trzeba wyjezdzac na Islandie, zeby
doswiadczyc "tylko zimno i pada i zimno i pada"... Jak widac nie tylko
w centrum Europy, na jej krancach rowniez. Jesli juz mowa o pogodzie,
to totalnie nieprzydatny okazal mi sie tu panel sloneczny do ladowania
baterii. Rownie dobrze mozna zabrac kurtke przeciwdeszczowa do Egiptu.
I jeszcze na koniec napisze Wam refren piosenki, ktora wymyslilem
jadac (w rytm Jestes jak zadlo TLove):
Uuuu Uuuu jestem jak zooolw, jak zooolw, jak zooolw...
OK. Nie ulozylem jeszcze wiecej wersow :) Ale ten jest jak zloto, gdy
sobie podjezdzam 8 na godzine (minimum ponizej ktorego staram sie nie
zchodzic to 6,5 km/h, bo jeszcze mnie jakis pieszy albo biegacz
wyprzedzi...).
Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo goraco! Marta mi mowila o
komentarzach na blogu. Dzieki wielkie! Jak bylo na Openerze tak btw.
(to jest pytanie, nie moge znalezc znaku zapytania).
PS. Przepraszam za ewentualne bledy, klawiatura islandzka nieco sie
rozni od naszej, a ja sie spiesze.
PS2. Mikolaj, raz jeszcze przepraszam za tego Kindla, wyswietlacz
odmowil posluszenstwa, cos sie mocno spierniczylo z nim, ale dane beda
do odzyskania prawdopobobnie.

Robi wrażenie to co piszesz (a jeszcze większe pewnie to, co widzisz), czekamy na na pewno świetne fotki. A propos wiatru i herezjach o tym, ze wiatr opala, których nie może zapomnieć mi Marek...uważaj, bo się spieczesz jak będzie wiał w twarz:)Masz krem z filtrem?
OdpowiedzUsuńA mówiłem żeby jakąś mikro elektrownie wiatrową zapodać na rower :) z tego co mówisz wiatru nie brakuje to i napięcia by nie zabrakło :D.
OdpowiedzUsuńMocny uścisk kierownicy i w drogę! 3m sie
Rafal.F
Kolega Rafal ma racje... Michale dlaczego nie zabrales malej "rowerowej" elektrowni wiatrowej? To może być niezla innowacja... 40 km/h = 12 m/s, a taka predkosc wiatru oznacza moc znamionową EW ;-) /-/Tomasz R.
OdpowiedzUsuń