środa, 13 lipca 2011

12 - Ponownie w Ísafjörður, tym razem razem

Witamy, tym razem we dwoje :)

Mimo opoznienia samolotu Reykjavik - Ísafjörður, Marcie udalo sie zdazyc i razem weszlismy na poklad lodzi, ktora poplynelismy na wybrzeze Hornstrandir. Zmienilismy troche plany i spedzilismy tam tylko jedna, wczorajsza noc. I tak bylo rewelacyjnie! Udalo nam sie wejsc na jeden z ptasich klifow Hornbjarg (dla zainteresowanych link do google maps: http://maps.google.com/maps?q=66.44740,-22.40649). Naprawde niesamowite miejsce. Pusto (oprocz nas bylo tam moze z 10 osob przemierzajacych te tereny), surowo (teren rezerwatu przyrody, czyli zadnych ognisk, wszystko trzeba przywiezc (no, oprocz wody), a to co sie przywiozlo trzeba zabrac, no i dostac tam sie mozna tylko z wody...) i dziko (masa ptakow - alk, nozykow, maskonurow, mew oraz lisy polarne, juz prawie po letnim linieniu, czyli byly czarne, ale ogony jeszcze mialy biale i puszyste). Bylismy tam w sumie nieco ponad dobe przy bardzo dobrej pogodzie (jak na to miejsce). Ale i tak, mimo calego tego dzikiego charakteru tamtejszej przyrody, przytlaczajacej przestrzeni, nieustannie huczacego wiatru, wysokich i ostrych klifow oraz ogluszajacego pisku ptakow, najlepiej zapamietam to, ze Marta przywiozla pysznego, smazonego kurczaka, ktorego nie jadlem juz od 2 tygodni :D

Dzisiaj wrocilismy do Ísafjörður, ktore jest najwieksza miescowoscia tutaj na Fiordach Zachodnich i stwierdzilismy ze to miasto, i Islandia w ogole, to dosc oryginalne miejsce, skoro 12 lipca, na 66 stopniu szerokosci geograficznej polnocnej (ale jeszcze nie jest to kolo podbiegunowe) na wysokosci 200-300 m n.p.m. mozna zobaczyc jeszcze snieg. Ja piernicze, to co tu musi byc zima (znak zapytania i !).

Dzien wczesniej niz to pierwotnie zaplanowalismy, czyli jutro, wypozyczamy auto i robimy tour po wyspie. Planu co, gdzie i kiedy raczej nie mamy. Jest po prostu kilka miejsc, ktore chcemy odwiedzic. W miare mozliwosci bedziemy dawac znac co i jak u nas.

Plotki o aktywnosci wulkanu Hekla sa dalece wyolbrzymione. Islandczycy zapytani o cala sprawe zachowuja sie calkowicie spokojnie i odpowiadaja, ze albo oni o niczym nie wiedza albo, ze co ja sie dziwie skoro od ostatniego wybuchu minelo 10 lat - to oczywiste, ze zaraz wybuchnie! W kazdym razie w islandzkich mediach raczej o tym cicho. Jesli cos mialoby sie dziac, to moze nam to pokrzyzowac plany dopiero za jakis tydzien, bo wczesniej sie do niej (Hekli) raczej nie zblizymy.
Tymczasem raczej koncentrujemy nasze wysilki na wyborze odpowiedniego makaronu i sosu do niego... :)

Arctic Fox, jak go tutaj zwa

Nawet jak na kampingu sa "lazienki", to nielatwo z nich korzystac :)

1 komentarz:

  1. No to macie fajną zdrową, żeby nie powiedzieć czerstwą pogodę - zdjęcie z kranikiem mi się podoba. Tą siódemkę na podjeździe wolałbym mieć raczej w plecy.
    Zauważyłem też, że drogi mają w Islandii podobne jak w Polsce, tyle, że bez dziur i więcej owiec przy drodze.
    Miłych wrażeń.
    Robert R.

    OdpowiedzUsuń